Gospodarstwo rolne państwa Młynarczyków w miejscowości Złota Góra w gminie Łyse (powiat ostrołęcki) jeszcze do niedawna zarządzane było przez pana Andrzeja i jego żonę Barbarę. Kilka lat temu oddali stery w ręce syna Piotra i jego żony Adrianny. Oczywiście rodzice wciąż wspierają, pomagają i wspólnie podejmują wiele decyzji, co bardzo cenią sobie młodzi właściciele.
Piotr Młynarczyk, właściciel gospodarstwa rolnego w miejscowości
Złota Góra w gminie Łyse (powiat ostrołęcki)
Czas wrócić do natury
Rolnicy gospodarują na 35 ha słabych gleb V i VI klasy, lekkich i bardzo lekkich. Cała produkcja roślinna podporządkowana jest pod potrzeby stada bydła. 12 ha stanowi kukurydza przeznaczona na kiszonkę. Reszta areału to trawy, w tym ok. 80% to trwałe użytki zielone położone na terenach torfowych. Gospodarstwo specjalizuje się w produkcji mleka, w stadzie znajduje się w sumie ok. 80 sztuk bydła, w tym 45 krów dojnych. Hodowla prowadzona jest w cyklu zamkniętym – od ok. 12 lat nie zakupiono żadnego zwierzęcia z zewnątrz. Krowy dojne i jałówki cielne utrzymywane są na rusztach, natomiast krowy zasuszone i jałówki do zacielenia na głębokiej ściółce. Cielęta utrzymywane są w budkach Calf–tel, a odsadki w oddzielnym kojcu na ściółce. Dzięki takiemu systemowi utrzymania gospodarstwo produkuje duże ilości nawozów organicznych, przede wszystkim gnojowicy oraz trochę obornika.
Znajdująca się na terenie gospodarstwa obora ma wymiary 40 x 16 m i choć ma już 22 lata prezentuje się imponująco, ponieważ w ubiegłym roku była remontowana i modernizowana. Zyskała nowy dach, z bardzo praktycznym świetlikiem kominowym, pojawiły się także kurtyny boczne, mające duży wpływ na mikroklimat obory. Z zewnątrz budynek także zyskał nową odsłonę i nowoczesny wygląd.
Obora o wymiarach 40 m x 16 m, choć ma 22 lata prezentuje się imponująco,
ponieważ w ubiegłym roku była remontowana i modernizowana
– Cieszę się, że w zarządzaniu gospodarstwem pomagają nam rodzice. Mają oni całkiem inne spojrzenie. Ze swoim doświadczeniem patrzą na pewne tematy nieco inaczej i rzeczywiście udaje nam się gdzieś spotkać po środku i wspólnie działać. Na pewno jesteśmy zgodni, co do tego, że trzeba wrócić do natury i zadbać o najbardziej podstawowe potrzeby. Żyjemy w czasach, w których często zapominamy o podstawowych wartościach. Chcemy maksymalnie zredukować ilość preparatów chemicznych w naszym gospodarstwie: nawozów mineralnych, środków ochrony roślin i higieny doju, a także powstrzymać się od stosowania kolejnych dodatków paszowych. To tata około 5 lat temu zainteresował się naturalną technologią Plocher zgodną z „kręgiem Natury”. Pierwszy preparat zaczynał testować w oborze krów mlecznych, a z czasem dochodziły kolejne rozwiązania, np. dotyczące tlenowego kompostowania gnojowicy i obornika, czy zadbania o zdrową glebę i rośliny i wprowadzenie naturalnej dezynfekcji i witalizacji wody – wylicza Piotr Młynarczyk. – Nadrzędnym celem naszego gospodarstwa jest uzyskanie optymalnej wydajności zwierząt poprzez gospodarowanie w zgodzie z naturą, m.in. wzbogacając glebę w kwasy fulwowe pochodzące z uszlachetnionej gnojowicy i produkując zdrowe, pełne witalności pasze.
Najwartościowszą i najtańszą paszę produkujemy na polu
Rozmówca podkreśla, że zależy mu na tym, aby żywić krowy w jak najbardziej naturalny sposób i stwarzać im zdrowe warunki bytowe bez używania środków chemicznych czy wyspecjalizowanych dodatków paszowych.
– Trzymamy się zasady, że im prościej, tym lepiej, dlatego nasze dawki pokarmowe zawierają tylko podstawowe materiały paszowe. W wozie paszowym mieszamy 23 kg kiszonki z traw oraz 17 kg kiszonki z kukurydzy. Z takiej dawki pokarmowej zwierzęta korzystają do woli. Na stole paszowym oczywiście cały czas dostępne są lizawki solne, a ze stacji paszowej dostają do 9 kg paszy treściwej granulowanej o 18% zawartości białka. Pasza treściwa pochodzi z zakupu. W dawce pokarmowej od 3 lat nie stosujemy żadnych dodatków paszowych poza kredą pastewną, ale kładziemy duży nacisk na jakość kiszonek i siana. Siana staramy się zrobić jak najwięcej, ale wszystko zależy od tego ile zbierzemy zielonej masy do produkcji kiszonek. W ubiegłym roku zrobiliśmy sporo siana, bardzo dobrej jakości, które zawierało 17-18% białka. Chciałbym mieć siana na tyle dużo, aby krowy w zasuszeniu, cielęta i jałówki w wieku do 1 roku cały czas miały do niego dostęp – wyjaśnia hodowca.
W 2023 r. obora zyskała nowy dach z praktycznym świetlikiem kominowym,
pojawiły się także kurtyny boczne, mające duży wpływ na mikroklimat obory
Aktywację gnojowicy rozpoczynamy w oborze
Państwo Młynarczyk rozpoczęli swoją przygodę z rozwiązaniami Plocher od klimatu w oborze. To tu zwierzęta spędzają najwięcej czasu i tu zaczyna się współpraca z tzw. „kręgiem Natury”. Warunki bytowania mają istotny wpływ na zdrowotność i wydajność zwierząt. Ponieważ bydło utrzymywane jest na rusztach, to hodowcy Andrzejowi Młynarczykowi zależało na tym, żeby uzyskać możliwie jak najlepsze warunki środowiskowe w oborze poprzez eliminację zapachów i szkodliwych gazów.
Pięć lat temu po raz pierwszy gospodarstwo w Złotej Górze odwiedził Aleksander Gamza z firmy Plocher, prezentując hodowcy dostępne rozwiązania. Rolnik zdecydował się na zastosowanie aktywatora do gnojowicy Plocher humus płynny, dzięki któremu znacznie obniżono emisję szkodliwych gazów, m.in. amoniaku. Preparat współpracuje ze środowiskiem i stwarza warunki tlenowe, w których hamowany jest rozwój bakterii beztlenowych. Tlen powoduje aktywację naturalnych procesów biologicznych w ożywionej materii, nie wchodząc z tą materią w reakcje chemiczne.
Aleksander Gamza, podczas szkolenia w gospodarstwie państwa Młynarczyków
aplikuje Plocher humus płynny rozcieńczony z wodą na rusztach i legowiskach
– Preparat rozcieńcza się z wodą i raz w tygodniu aplikuje na rusztach i legowiskach, w ilości ok. 2 ml/m2. W naszych warunkach są to 3 konewki roztworu po 20 litrów na całą oborę. Jesteśmy świadomi tego, że ta technologia wymaga systematyczności. Od początku naszej współpracy, czyli od 5 lat, niezmiennie raz w tygodniu aplikujemy w oborze Plocher humus płynny. Dzieląc się swoim doświadczeniem, wiem też, że przy tym preparacie należy uzbroić się w cierpliwość. Nie można oczekiwać natychmiastowych efektów, jak przy antybiotyku czy innej chemii. To jest natura, mikrobiologia, a każdy naturalny proces potrzebuje czasu.
Dzięki technologii Plocher polegającej na tlenowym przetwarzaniu gnojowicy
i obornika rolnicy produkują własny wysokowartościowy naturalny nawóz
– Z miesiąca na miesiąc efekty są coraz bardziej widoczne i natura przejmuje dowodzenie. Po pierwszych miesiącach stosowania gnojowica stała się zielona, a na powierzchni zbiornika zauważalne były liczne pęcherzyki powietrza świadczące o działaniu natury. Znacznie zmniejszył się także kożuch gnojowicy z ok. 20-25 cm do około 8 cm. Optymalny rozkład kożuchów spowodował, że gnojowica była jednolita i płynna – wyjaśnia młody hodowca.
W gospodarstwie produkowane jest siano bardzo dobrej jakości.
Zawartość białka w próbkach wysłanych do laboratorium wynosiła 17-18%
Jedną z podstawowych metod postępowania z gnojowicą w kanałach gnojowych i podczas przechowywania gnojowicy w zbiornikach było mieszanie jej za pomocą specjalnych mieszadeł, które wymagały dużych nakładów energii. Zabiegi takie wykonuje się co drugi dzień, przez co najmniej 1 godzinę, żeby nie dopuścić do powstawania i zasklepiania się kożucha. Warto wspomnieć, że przy każdym takim mieszaniu gnojowicy zawartość amoniaku w oborze wzrasta do poziomu powyżej 30, a nawet 40 ppm, co jest stężeniem trującym dla zwierząt.
Zastosowanie płynnego humusu pozwala na wycofanie mechanicznego mieszania gnojowicy lub mieszadło w zbiorniku na gnojowicę uruchamiane jest na kilka minut przed wywozem na pole. W ten sposób oszczędza się bardzo dużą ilość energii.
Dodatkową i ważną zaletą produktu jest obniżenie na stałe poziomu amoniaku w oborze o co najmniej 50%. Krowy przebywają w takich komfortowych warunkach 24 godz./dobę przez 365 dni w roku.
Aktywacja gnojowicy, tlenowego środowiska i rozkład kożuchów, dzięki temu gnojowica robi się jednolita i płynna
Poprawa warunków zoohigienicznych rozwiązała wiele problemów
Dzięki technologii Plocher humus płynny udało się zrealizować założenia pierwszego etapu, czyli poprawić warunki zoohigieniczne w oborze. Piotr Młynarczyk na podstawie własnych doświadczeń i pracy, przekonał się, że rezygnacja z chemii w hodowli bydła mlecznego oraz przy produkcji roślinnej nie zakłóca funkcjonowania gospodarstwa.
Urządzenie do kontroli mikroklimatu w obiektach hodowlanych. Warto zbadać warunki, w których przebywają krowy
– Nie stosujemy dezynfekcji legowisk ani kąpieli racic. Nie korzystamy także z chemii, przed i po udoju. Sporadyczne przypadki zapalenia wymion udaje się nam wyleczyć bez antybiotyków. Z czasem także rozwiązaliśmy problem choroby szpary palcowej, tzw. „truskawki”. Główną przyczyną tej choroby są niewłaściwe warunki utrzymania, w tym mokre podłoża i nadmierna wilgotność powietrza. Przez długie lata walczyliśmy z tą chorobą skóry, robiliśmy specjalistyczne kąpiele, ale niewiele to pomagało. Odkąd zaczęliśmy stosować Plocher humus płynny problemy zaczęły się zmniejszać, a po około pół roku udało się obniżyć skalę problemu do pojedynczych sztuk. Aktualnie po kilku latach w stadzie występuje jeden przypadek tej choroby rocznie. Stan ten osiągnęliśmy bez kąpieli i bez dezynfekcji, stosując jedynie tlenową aktywację środowiska gnojowicy, na rusztach i pod nimi – wyjaśnia właściciel gospodarstwa.
Panowie Andrzej i Piotr Młynarczykowie sami wykonują korekcję racic. Zabieg ten wykonywany jest dwa razy do roku. – Korekcje racic staramy się przeprowadzać dwa razy do roku – przed zasuszeniem i około drugiego miesiąca po wycieleniu. Są to naszym zdaniem najlepsze terminy, aby wykonać zabiegi. Po pierwsze krowa powinna mieć możliwość wejścia w laktację ze zdrowymi kończynami. Drugi raz korekcję wykonujemy po pierwszych dwóch miesiącach od wycielenia, wtedy gdy krowa jest najbardziej obciążona laktacyjnie. Dokładnie przyglądamy się kończynom także pomiędzy zabiegami, a w razie czego interweniujemy – wyjaśnia rolnik.
Pół roku temu wykonano nacięcia na rusztach, dzięki temu znacznie zwiększyło się bezpieczeństwo zwierząt.
Krowy czują się pewniej, częściej spacerują, nie ślizgają się
Pół roku temu Rafał Kapica, specjalista od korekcji racic wykonał nacięcia na rusztach, które znacznie zwiększyły bezpieczeństwo zwierząt. Widać, że krowy czują się pewniej, częściej spacerują, nie ślizgają się i nie ma problemów z nogami.
– Kolejną nowością, którą wprowadziliśmy po modernizacji obory jest ścielenie legowisk dla krów łuską owsianą. Wcześniej krowy leżały na gumowych materacach, ale nie ścielonych. Od około pół roku dwa razy dziennie ścielimy materace. Wybrałem łuskę owsianą, bo jest dostępna w pobliżu naszego gospodarstwa i wygodna w stosowaniu.
Widzę, że krowy lubią takie podłoże, bo chętniej i coraz dłużej leżą. Przeważnie zajęte są wszystkie legowiska, co jest bardzo dobrym zjawiskiem, bo im dłużej krowa będzie leżała, tym wyprodukuje więcej mleka – podsumowuje Piotr Młynarczyk.
Krowy leżą na gumowych materacach, które od pół roku dwa razy dziennie ścielone są łuską owsianą z domieszką Plocher humus płynny (WW). Raporty z mleczarni potwierdzają niską zawartość komórek somatycznych w mleku na poziomie 70-150 LKS
Rolnik zwrócił także uwagę, że gnojowicę, którą wylewa na pola czuć tylko kilka godzin i nie ma tego drażniącego zapachu amoniaku. Zwykle zapachy po aplikacji gnojowicy utrzymywały się nawet do dwóch dni. Uszlachetnianie gnojowicy, czy tlenowa aktywacja procesów rozkładu obornika w oparciu o produkty Plocher to produkcja własnego wysokowartościowego naturalnego nawozu w formie płynnej próchnicy lub szlachetnego kompostu. Ale to już kolejny etap „kręgu Natury” realizowany w gospodarstwie państwa Młynarczyk i tym zagadnieniem zajmiemy się w kolejnym wydaniu naszego miesięcznika.