Powtarzające się w ostatnich latach wiosenne susze sprawiły, że rolnicy produkujący pasze dla swoich krów musieli nieco zmienić dotychczasowe podejście do uprawy użytków zielonych. Zaczynają poszukiwać roślin lub mieszanek o większej tolerancji na okresowe niedobory wody. Poświęcają więcej uwagi na literaturę dotyczącą gospodarki wodnej i sposobach zatrzymywania wody w glebie.
Gospodarka wodna jest sprawą strategiczną
W obliczu całkowitego braku opadów lub okresowych niedoborów wody staje się jasne, że gospodarka wodna to kwestia strategiczna. Musimy mieć świadomość, że nasze obecne działania wpływają nie tylko na aktualne wykorzystanie wody, lecz także na jej dostępność w kolejnych latach. To, czym dziś dysponujemy, jest efektem decyzji podejmowanych na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat.
Fot. 1. Agnieszka i Kazimierz Więcko właściciele gospodarstwa specjalizującego się w produkcji mleka zlokalizowanego w Bożej Wólce w powiecie mrągowskim
Coraz częściej rolnicy, wybierając gatunki i odmiany roślin, sprawdzają lub konsultują z doradcami, czy składniki mieszanki korzenią się na różną głębokość, tworząc tzw. „schodowy system korzeniowy”. Mieszanki o takiej strukturze oferuje producent nasion Sowul & Sowul. Zawarte w nich rośliny rozwijają system korzeniowy sięgający nawet ponad 1,5 metra w głąb gleby. Na przykład lucerna siewna i koniczyna łąkowa, dzięki palowemu korzeniowi, docierają do głębszych warstw gleby, podczas gdy kupkówka pospolita, kostrzewa trzcinowa i kostrzewa łąkowa mają silnie rozbudowany system korzeniowy, umożliwiający pobieranie wody i składników pokarmowych z głębi podłoża.
Obecność tych gatunków w mieszance jest kluczowa dla roślin płytko korzeniących się, ponieważ ułatwiają im dostęp nie tylko do wody, ale i do niezbędnych składników odżywczych. Tak dobrane rośliny zwiększają odporność upraw na okresowe niedobory wody i pozwalają uzyskać stabilne plony. Dodatkowo, schodowy system korzeniowy sprzyja kumulacji węgla w glebie, przyczyniając się do poprawy jej żyzności i zdolności retencyjnych.
Fot. 2. Stado 400 sztuk bydła, w tym 180-190 krów w doju, od ponad 30 lat objęte jest oceną użytkowości mlecznej
Nawet w niesprzyjających warunkach musimy pozyskać odpowiednią ilość paszy
Agnieszka i Kazimierz Więcko, właściciele gospodarstwa mlecznego w Bożej Wólce w powiecie mrągowskim, od lat starają się sprostać wyzwaniom związanym ze zmianami klimatycznymi i wiosennymi suszami. Jest to tym trudniejsze, że liczba bydła w ich stadzie wzrosła, a plony stają się coraz bardziej nieprzewidywalne. Obecnie hodują ponad 400 sztuk bydła, w tym 180–190 krów dojnych. Od ponad 30 lat ich stado objęte jest oceną użytkowości mlecznej, a mleko trafia do zakładu produkcyjnego w Mrągowie, będącego częścią spółdzielni mleczarskiej Mlekpol w Grajewie.
Hodowca nieustannie poszukuje optymalnych rozwiązań, które pozwolą na zabezpieczenie odpowiedniej ilości paszy, nawet w trudnych warunkach. Podkreśla, że w ostatnich suchych latach kluczowe stało się świadome wybieranie gotowych mieszanek lub opracowanie własnych kompozycji dostosowanych do specyficznych warunków glebowych i klimatycznych.
– Ostatnie lata są wyjątkowo trudne, a wielu hodowców zmaga się z problemami związanymi z uprawą traw – mówi Kazimierz Więcko. – Trudności pojawiają się już na etapie wysiewu, a później przez cały okres wegetacji, głównie z powodu braku opadów lub ich nierównomiernego rozkładu. Często zdarza się, że pierwszy pokos jest dobrej jakości, a drugiego praktycznie nie ma, bo nie padało. Dodatkowo jakość traw pozostawia wiele do życzenia – badania przeprowadzane pod kątem bilansowania dawek pokarmowych pokazują, że zawierają one znacznie mniej białka, niż powinny. Tymczasem w żywieniu wysokowydajnego bydła każdy gram tańszego, pozyskanego z własnego gospodarstwa białka ma ogromne znaczenie i wpływa na rentowność produkcji – wyjaśnia.
Fot. 3. Plantacja wyki z owsem 10 dni przed koszeniem, uzyskano bardzo dobry plon średnio ok. 5 t, z hektara przy ponad 18 procentowej zawartości białka
Wyka z owsem zdała egzamin
W 2020 roku rolnik zdecydował się na wysiew mieszanki owsa z wyką, ponieważ rośliny strączkowe w połączeniu ze zbożami zazwyczaj dobrze wykorzystują warunki siedliskowe. Jak wspomina, był to trafny wybór – podczas wegetacji nie wystąpiły żadne problemy, a jedynym zadaniem było monitorowanie plantacji pod kątem wzrostu, ewentualnych chorób i obecności szkodników. Rolnik nie stosował żadnych oprysków przeciw chwastom i grzybom ani dolistnego dokarmiania.
– Oczywiście, na polu pojawiły się chwasty, ale nie były one na tyle uciążliwe, by zagłuszyć uprawę czy wpłynąć na plon. Dlatego nie zdecydowałem się na herbicyd – wyjaśnia. – Wyka rośnie bardzo szybko, więc chwasty nie miały szans się rozwinąć. Dodatkowo owies, dzięki długim, bogato ulistnionym źdźbłom, szybko zacieniał glebę, ograniczając ich wzrost.
Fot. 4. Mieszanka komonicy z koniczyną, przez pierwsze 3 lata na lepszej glebie przeważała koniczyna, a na słabszych, nawet na piachach doskonale radziła sobie komonica
Mieszankę wysiano 25 marca 2020 r. na glebach IV i V klasy o uregulowanym pH. Skład wynosił 60% owsa i 40% wyki, łącznie około 220 kg/ha. Obsada została celowo zwiększona, aby zapewnić odpowiednią ilość plonu, nawet w przypadku słabszych wschodów lub strat w uprawie.
Eksperci podkreślają, że optymalny skład procentowy tego typu mieszanki zależy od warunków siedliskowych. W wilgotniejszych rejonach zaleca się niższy udział wyki, np. 60-70 kg wyki i 80 kg owsa na hektar, natomiast w suchszych warunkach proporcje powinny być odwrotne – 90 kg wyki i 50 kg owsa.
Plon okazał się wyjątkowo wysoki – rolnik przyznaje, że nawet nie spodziewał się tak dobrych wyników. Średni zbiór wyniósł prawie 5 t/ha. Badania laboratoryjne wykazały, że zawartość białka ogólnego wynosiła 18,8–18,9%, a skrobi – 38,9%. Oznacza to, że udało się uzyskać dużą ilość białka w prosty i efektywny sposób.
Fot. 5. Stado podstawowe w gospodarstwie państwa Wysockich to 37 mamek i buhaj, hodowcy specjalizują się w produkcji odsadków
Stawiam na mieszanki z przewagą lucerny i koniczyny
Rolnik uprawia również lucernę w czystym siewie, która doskonale radzi sobie podczas okresowych niedoborów wody, dając co roku cztery dobre pokosy. W przypadku mieszanek preferuje te z przewagą lucerny i koniczyny, ponieważ ich głęboki system korzeniowy sprawia, że najlepiej sprawdzają się w suchych latach.
Jedną z jego sprawdzonych mieszanek jest kośna Luśka Premium, zawierająca 40% dwóch odmian lucerny siewnej. Poza lucerną w jej skład wchodzą również życice (trwała, mieszańcowa, wielokwiatowa), tymotka łąkowa oraz festulolium.
– Ta mieszanka sprawdza się u nas od lat. Jest ciekawym rozwiązaniem, bo w pierwszych dwóch latach po zasiewie plon zielonej masy zabezpieczają trawy, a w trzecim roku ustępują miejsca lucernie. Dzięki wysokiemu udziałowi lucerny mamy co kosić nawet w warunkach suszy. Trzeba jednak pamiętać, że lucerna jest bardzo wrażliwa na niskie pH gleby – poniżej 5,5 nie ma szans na dobre plony – podkreśla rolnik.
Fot. 6. Nasiona komonicy są bardzo drobne, oliwkowe, masa 1000 nasion 1,15 g w ostatnich latach są nie tylko trudne do zdobycia, ale także drogie
Hodowca dokłada wszelkich starań, aby zapewnić odpowiednie zapasy paszy, choć czasami musi ją dokupić. Jest jednak przekonany, że nie można stać w miejscu – kluczowe jest poszukiwanie nowych rozwiązań i analiza ich opłacalności.
– Wspólnie z Patrykiem Pawlakiem z Sowul & Sowul opracowaliśmy autorską mieszankę dostosowaną do konkretnego stanowiska, zmieniających się warunków klimatycznych i potrzeb mojego stada. Na cześć mojej żony nazwaliśmy ją „Agnieszka” – mówi Kazimierz Więcko. – W jej składzie znajduje się 25% lucerny (odmiany Dimitra i Felsa), kolejne 25% to festulolium, a resztę stanowią tymotka łąkowa, życica trwała, wiechlina łąkowa, koniczyna łąkowa i koniczyna inkarnatka.
Na lekkie i słabe gleby komonica zwyczajna
Rafał Wysocki, rolnik z Nowej Wsi w gminie Purda (woj. warmińsko-mazurskie), od ponad 10 lat uprawia komonicę zwyczajną, zwaną także rożkową lub pospolitą. Wraz z żoną Katarzyną prowadzi ekologiczne gospodarstwo specjalizujące się w hodowli bydła mięsnego rasy limousine, koncentrując się na produkcji odsadków.
Fot. 7. Rafał Wysocki, właściciel ekologicznego gospodarstwa z miejscowości Nowa Wieś, w gminie Purda w województwie warmińsko-mazurskim
Decyzję o uprawie komonicy podjął głównie ze względu na jej doskonałą adaptację do lekkich, słabych gleb, nawet piaszczystych, których w gospodarstwie Wysockich nie brakuje. Kolejnym argumentem była jej mniejsza atrakcyjność dla zwierzyny – wcześniej straty w uprawach spowodowane przez dzikie zwierzęta były codziennością.
Komonica zwyczajna to gatunek pospolity w Polsce, rosnący dziko na łąkach, pastwiskach i w przydrożnych rowach. – Sieję ją głównie na glebach V i VI klasy, często przy lesie, bo to roślina odporna i tolerancyjna wobec różnych warunków siedliskowych. Świetnie rośnie na glebach o niskiej kulturze, zbitych lub lekkich. Dodatkowo, jako roślina bobowata, doskonale wpisuje się w naszą strukturę zasiewów. Dzięki bakteriom brodawkowym na korzeniach wiąże azot atmosferyczny, zużywając go na własne potrzeby, a część tego pierwiastka pozostaje w glebie, wspierając rośliny następcze. To ogromna zaleta w gospodarstwie ekologicznym – wyjaśnia Wysocki.
Fot. 8. Rafał Wysocki sieje komonicę głównie na glebach V i VI klasy, często przy lesie, bo na szczęście zwierzyna leśna nie jest nią zainteresowana
Sprawdza się w czystym siewie i w mieszankach
W Krajowym Rejestrze znajdują się dwie odmiany komonicy zwyczajnej: Skrzeszowicka (wpisana w 2009 r.) i Bruce (od 2017 r.). Rolnik z Nowej Wsi od lat stawia na średnio wczesną Skrzeszowicką z Małopolskiej Hodowli Roślin – wytrzymałą na suszę, odporną na choroby i szkodniki oraz szybko odrastającą po skoszeniu. Komonica może być uprawiana w czystym siewie, z rośliną ochronną lub w mieszankach z trawami na trwałe użytki zielone.
Nasiona komonicy są drobne, oliwkowe – masa 1000 nasion wynosi zaledwie 1,15 g. W ostatnich latach ich dostępność jest ograniczona, a cena wysoka. Na rynku można znaleźć gotowe mieszanki traw zawierające od 2 do 5% nasion komonicy zwyczajnej.
Optymalny termin siewu przypada na okres od trzeciej dekady marca do końca kwietnia. Możliwy jest również wysiew letni, jeśli pole zostanie wcześniej zwolnione przez przedplony. Zalecana norma wysiewu wynosi 8-10 kg/ha, przy rozstawie rzędów 15-20 cm i głębokości siewu 0,5-1 cm.
Fot. 9. Hodowca co roku robi baloty z komonicy lub z komonicą, zwierzęta chętnie je zjadają i poza białkiem, wapniem, magnezem, dostarczają do organizmu wiele witamin oraz karoten
– Pierwszy raz posiałem komonicę w mieszance z koniczyną – 10 kg koniczyny i 7 kg komonicy na hektar. Nie ryzykowałem czystego siewu, bo nie znałem tej rośliny i chciałem ją przetestować. Przez pierwsze trzy lata na lepszych glebach dominowała koniczyna, a na słabszych – komonica, nawet na piachach. W końcu koniczyna wypadła, a komonica została, zapewniając paszę dla bydła – wspomina hodowca.
W kolejnych latach zdecydował się na czysty siew, choć podkreśla, że pierwszy pokos jest zawsze „śmieciowy” – chwasty dają o sobie znać, zwłaszcza w uprawie ekologicznej. Mimo ich obecności komonica nie była zagłuszana, a przy drugim pokosie chwastów było już znacznie mniej. W gospodarstwie nastawionym na produkcję bydła mięsnego chwasty nie stanowią problemu – cała biomasa trafia do kiszonki, którą zwierzęta chętnie jedzą.
– W czystym siewie w pierwszym roku można uzyskać jeden lub dwa pokosy, a w kolejnych latach – dwa do trzech, w zależności od pogody i warunków glebowych. Plantację komonicy użytkuję przez trzy–cztery lata, a plony wynoszą zwykle 10–12 ton z hektara rocznie. Biorąc pod uwagę, że uprawa prowadzona jest ekologicznie, bez nawożenia, na słabych glebach i przy minimalnych nakładach, jestem zadowolony z osiąganych wyników – podsumowuje Wysocki.
Fot. 10. Podczas obfitego kwitnienia komonica nie nadaje się do spożycia ponieważ zawiera toksyczne glikozydy
Kiedy nie podawać komonicy zwierzętom
Właściciel gospodarstwa nieustannie eksperymentuje, nie tylko z komonicą, ale także z innymi roślinami, takimi jak lnianka, którą wysiewa zarówno w czystym siewie, jak i w siewie współrzędnym, np. z łubinem wąskolistnym. Komonica na stałe wpisała się już w strukturę zasiewów w gospodarstwie państwa Wysockich – jest uprawiana zarówno samodzielnie, jak i w mieszankach. Jednym z rozwiązań stosowanych przez rolnika jest siew komonicy z wsiewką trawy w proporcji około 12 kg komonicy i 5 kg trawy na hektar.
Hodowca podkreśla, że przy uprawie komonicy należy pamiętać o jej specyfice – w fazie zawiązywania kwiatów roślina gromadzi większe ilości substancji toksycznych i ciężkostrawnych, przez co staje się gorzka i niesmaczna. W tym okresie nie powinna być skarmiana zwierzętami na zielono, ponieważ może powodować zatrucia. Natomiast po skoszeniu i wysuszeniu na siano kwiaty tracą goryczkę oraz większość substancji szkodliwych, dzięki czemu pasza staje się bezpieczna i chętnie pobierana przez zwierzęta.
– Myślę, że hodowcy bydła mlecznego raczej nie zdecydują się na uprawę komonicy, bo wolą lucernę – mogą ją odpowiednio nawozić i uzyskać wyższe plony oraz lepszą wydajność. Choć pasza z komonicy dorównuje wartością i smakowitością lucernie, a mleko od krów karmionych komonicą zawiera więcej witamin A i E, to dla mnie najważniejsze jest dopasowanie uprawy do warunków gospodarstwa. Przy słabych glebach, hodowli bydła mięsnego i prowadzeniu ekologii komonica jest dla mnie idealnym rozwiązaniem. Poza tym w warunkach ekologicznych daje mi wyższą wydajność niż mieszanki traw, zwłaszcza w latach z suszą, która zdarza się już praktycznie co roku, choć w różnych fazach wegetacji – podsumowuje Rafał Wysocki.
Monika Kopaczel-Radziulewicz