Pierwszy przypadek wystąpienia ptasie grypy w Polsce miał miejsce w okolicach Szczecina 5 listopada. Jest to podtyp H5N8, jak twierdzą eksperci nie groźny dla ludzi. Znaleziono wówczas 74 martwe ptaki – dzikie kaczki i mewy. Ptasia grypa podtypu H5N8 jest wysoce zjadliwa. Mimo wyznaczonego 3 km obszaru zapowietrzonego oraz 10 km strefy ochronnej wirus przedostał się dalej. 4 grudnia w miejscowości Deszczno na fermie gęsi wybuchło ognisko ptasiej grypy tego podtypu. Gęsi zaczęły padać już 28 listopada. Kiedy okazało się, że przepisany przez lekarza weterynarii antybiotyk nie działa, pobrano próbki i wysłano je do Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach. W sobotę 3 grudnia laboratorium poinformowało o wykryciu w badanym materiale wirusa ptasiej grypy. Gęsi utrzymywane były w budynkach z dostępem do wybiegów i to właśnie tam ptaki zaraziły się od ptaków dziko żyjących. W promieniu 10 km od ogniska zarządzono kontrolę ferm. Restrykcje na tym obszarze będą obowiązywały przez trzy miesiące.
13 grudnia Główny Lekarz Weterynarii potwierdził wystąpienia drugiego ogniska ptasiej grypy. Wirus podtypu H5N8 rozprzestrzenił w stadzie indyków w miejscowości Glinik w pobliżu fermy gęsi, w której po raz pierwszy stwierdzono wysoce zjadliwy wirus. Znajdowała się ona w strefie zapowietrzonej. Pod nóż poszło 37 tys. indyków z tej fermy. W promieniu 10 kilometrów od tego gospodarstwa hodowanych jest ponad 720 tysięcy sztuk drobiu. Jeszcze dzisiaj ma zapaść decyzja o wybiciu wszystkich ptaków z tzw. obszaru ochronnego, czyli 10 km strefy wokół ogniska.
14 grudnia, 2016