Według Reutersa, wyższe ceny wieprzowiny o 35 % spowodowały gwałtowny wzrost popytu na drób. Pierś z kurczaka jest o 20 % droższa porównując r/r, a cena piersi kaczych potroiła się do 14 600 juanów za tonę. To i tak znacznie mniej niż ceny wieprzowiny, ale dla Chińczyków to niespotykana sytuacja, gdyż zazwyczaj pierś jest najtańszym elementem.
Coraz więcej kaczek jest przetwarzanych przez firmy cateringowe. Chcąc zredukować koszty surowca w około 20 - 30 % wieprzowinę zastępują kaczkami. Pochodną tego, są wyższe ceny piskląt kaczych. Przy czym, w przypadku kaczek dostęp do zaplecza reprodukcyjnego jest dużo łatwiejszy niż dla ferm brojlerów, które w większym stopniu są zależne od importu.
Chiński wicepremier wezwał producentów do inwestowania w produkcję kaczek, by pomóc w stabilizacji podaży mięsa w Chinach. W 2018 roku Chiny wyprodukowały 5 mln ton mięsa kaczego, to jest mniej niż połowa produkcji kurczaków. Lokalne firmy obawiają się jednak czy przy zwiększaniu gęstości ferm kaczek, problemem nie stanie się HPAI. Co więcej, pamiętają sytuację z lat 2012 -2016 kiedy nadprodukcja kaczek w Chinach generowała straty, a konsumenci zdecydowanie częściej wybierali wieprzowinę. Z kolei czynnikiem wspierającym perspektywę dalszego rozwoju jest ocena agencji ratingowej Fitch - produkcja wieprzowiny będzie pozostawała na poziomie niższym niż w roku 2018 aż do 2021 roku, a odbudowa pogłowia świń zajmie nawet 5 lat.
Polska nie eksportuje mięsa kaczego do Chin kontynentalnych, ale za to Hongkong w 2018 roku był trzecim największym odbiorcą kaczek z naszego kraju. Zamówienia z tego kierunku wzrosły o 52 %. w skali roku. Popularnością cieszyły się skrzydła, nogi, wątróbki i pozostałe podroby.
Źródło: kipdip