Niedawno polskie drobiarstwo cieszyło się z dopuszczenia kolejnych zakładów do sprzedaży mięsa na rynek chiński. Znów pojawiły się nadzieje, że nowi gracze będą w stanie skuteczniej niż przedsiębiorstwa mające do tej pory dostęp do Chin sprzedawać drób na tamtym rynku i – tym samym - nasz eksport drobiu do Państwa Środka wzrośnie.
Przy tej okazji pojawiło się jednak wiele sceptycznych głosów, co do możliwości sprzedaży na chiński rynek naprawdę wielkich ilości drobiu. Argumentowano, że od jakiegoś czasu Chiny otwierają się na niemal wszystkie chętne państwa, a zamówienia stamtąd mają bardziej polityczny niż ekonomiczny charakter. Jednak mimo tych sceptycznych głosów dominował optymizm związany z nowymi zakładami przygotowującymi się do eksportu do Chin. Teraz pojawił się kolejny argument wzmacniający obóz sceptyków.
Amerykańsko - chińska wojna handlowa wkracza w nową fazę, którą można nazwać „zawieszeniem broni”. W związku z tym oczekuje się, że obie strony uzgodnią wzajemne, symboliczne ustępstwa. USA zależy na tym, aby Chiny otworzyły się na amerykańskie produkty rolno - spożywcze, przede wszystkim na soję. Analitycy twierdzą, że Chiny aż tak „sympatyczne” dla USA nie będą i zamiast importu soi pozwolą na import drobiu z USA. Jeśli tak rzeczywiście się stanie będzie to zła wiadomość dla polskich eksporterów, dla których konkurencja w Chinach wzmocni się bardzo istotnie.
Źródło: kipdip