Archiwum
Sympozjum Cobb Germany 2012
Tradycyjne Sympozjum Drobiarskie organizowane przez Cobb Germany w tym roku odbyło się w Dźwirzynie kwadrans jazdy od Kołobrzegu. Elegancki ośrodek Havet Resort & Spa służył uczestnikom wspaniałą nadmorską lokalizacją i mnóstwem atrakcji. Skorzystać z nich mogliśmy po wysłuchaniu wykładów, które organizatorzy „dozowali” swoim gościom w rozsądnych dawkach.
Bez trudu wypełniłbym dwie strony opisem spędzania wolnego czasu w Dźwirzynie, gdybyśmy prowadzili dział Rekreacja i Podróże. Ale część szkoleniowa pobytu była również ciekawa, a momentami fascynująca. Polski zespół Cobb-a bardzo trafnie dobrał tematy wykładów do profilu działalności słuchaczy oraz bieżących spraw nurtujących branżę. Słuchałem z przyjemnością, zwłaszcza dzięki profesjonalnemu tłumaczeniu Danuty Furmanek, Ireneusza Rosady i Zuzanny Tyszkiewicz-Rosady. Myślę, że często organizatorzy nie doceniają wagi tłumaczenia, gdy tymczasem drobiarze posługują się slangiem niemożliwym do zrozumienia dla ludzi spoza branży. O czym przekonują się zawodowi tłumacze w starciu z naszą zawodową „grypserą”.
Miło też słuchać o rzeczach, na które w praktyce hodowlanej mamy realny wpływ, a które mogą przynieść hodowcy realną korzyść lub uchronić go od problemów*. Na Seminarium Cobb Germany w Dźwirzynie wysłuchaliśmy praktycznych rad od praktyków, a nie prezentacji sprzedawców. Bierze się to z zależności właścicielskiej między Cobb Germany i niemieckim potentatem rynku brojlerowskiego firmą Wimex**. Te same problemy z chowem, które nurtują polskich hodowców dotykają ferm Wimex-u. Więc różne „patenty”, które działają w Niemczech, powinny pomóc i w Polsce.
Zalecenia z wykładu doktora Mattihiasa Todte „Zasady higieny produkcji jaj wylęgowych” mogą od razu znaleźć zastosowanie, szczególnie wnioski z badań bakteriologicznych jaj po zastosowaniu różnych środków dezynfekujących***. Można zaoszczędzić parę złotych na preparatach, polepszając jednocześnie warunki higieniczne.
Materiał przygotowany i przystępnie wyłożony przez Rona Meijerhofa tłumaczył wiele kłótni (znam nawet jeden przypadek rękoczynu) między dostawcami jaj a wylęgarniami. A wystarczy trochę nietrudnych i niedrogich zabiegów na fermie, by znakomicie podnieść wylęgowość i kondycję piskląt. Dr Meijerhof skupił się na traktowaniu jaj od zniesienia do zbioru, traktując ten czas, jako okres rzutujący na zdrowotność piskląt. Od momentu zniesienia jajo podlega szybkiemu schłodzeniu od temperatury ciała ptaka (41°C), do temperatury otoczenia. Dochodzi wówczas do licznych mikropęknięć skorupki. Jest to zjawisko fizyczne, na które hodowca nie ma żadnego wpływu. Pęknięcia skorupy są jak otwarte wrota dla infekcji. Ich źródłem będzie otoczenie, w które trafi świeżo zniesione, gorące jajo. A na to otoczenie hodowca ma szansę wpływać. Jak i czym wpływać, tłumaczył doktor Mejierhof na Sympozjum, ale jeśli nie mieliście okazji uczestniczyć, zgłoście się po materiały do Ireneusza Rosady (607 289 556). Przydadzą się zarówno wylęgarniom jak i fermom zarodowym.
Do podobnego myślenia o rozwoju piskląt namawiał Tony Marangos. Tradycyjnie liczymy życie kurczaka od wyklucia. Wcześniejszym okresem inkubacji zajmuje się wylęgarnia. W systemach zintegrowanych (takich jak np. Wimex), gdzie zarodówka, wylęgarnia i odchów należą do jednego właściciela można podzielić życie ptaka na rozwój (od zniesienia jaja do 10 dnia po wykluciu) oraz wzrost (od ok. 10 dnia do uboju). Takie postawienie sprawy rodzi wiele ciekawych konsekwencji i zmienia myślenie o produkcji drobiarskiej i poszukiwaniu zysku.
Wspomniałem na wstępie o fascynujących momentach Sympozjum Cobb Germany 2012, i pewnie ci, co byli pomyślą o pokazie barmańskim drugiego wieczora. Tak, to prawda, że widzieliśmy jak z przyrządzania drinków można uczynić sztukę. Niektórzy mieli nawet okazję spróbować, o czym przekonacie się zaglądając do fotoreportażu na: www.portalhodowcy.pl. Mnie jednak zadziwiły zdjęcia z kamery termowizyjnej, jakie przedstawił Paul Welten (Western European Technical Manager). Oczywiście wszyscy mamy świadomość ryzyka, jakie niesie za sobą awaria wentylacji i każdy ma jakiś system alternatywnego zasilania. Jednak obrazy z kamery termowizyjnej i pomiar temperatury na różnych wysokościach i przy różnym zagęszczeniu budzą grozę. Tam, gdzie na poziomie 100 cm przy małym zagęszczeniu ok. 20 kg/m2 mamy 21°C, przy zagęszczeniu 40 kg/m2 na poziomie ściółki będzie ponad 30°C! Jeszcze groźniej wygląda sprawa wzrostu temperatury na wysokości głów dużych brojlerów (wysokie zagęszczenie) w wypadku zatrzymania wentylacji. Błyskawicznie robi się gorąco i przy zbiegu kilku niesprzyjających okoliczności (wspomniane zagęszczenie, mokra więc „żyjąca” ściółka, gorąco na zewnątrz, brak wiatru) naprawdę mamy minuty na podjęcie działań.
James Truscott rozpoczynając Sympozjum powołał się na badania, które pokazują, że z każdego wykładu słuchacze wynoszą ok. 5% przekazanej wiedzy. Warto, żeby była to pamięć opisanych wyżej zdjęć termowizyjnych – to może być wiedza, która uchroni od gigantycznych strat.
Nie brakowało w Dźwirzynie pochwał, życzeń powodzenia, nagród i innych miłych akcentów. Wymieńmy po pierwsze pochwały, jakie pod adresem polskich hodowców kierował p. Leo von Drechsel, członek zarządu Wimex Agrarprodukte. Chwalił osiągnięcia i szybki postęp, jaki dzieje się na naszych fermach. Uznanie ze strony jednego z głównych graczy europejskiego rynku drobiarskiego sporo znaczy. Do pochwał dołączyli się Paul Welten i James Truscott, pokazując na wykresach, że wyniki polskiej czołówki hodowców nie odstają od wyników Niemców czy Holendrów. Doceniono również dużą pracę, jaką wykonali właściciele „średnich” ferm. Ze swej strony dodam, że duży udział w podciąganiu się ma praca polskiego zespołu konsultantów Cobba.
Trzem drobiarzom podziękowano szczególnie, przyznając im Cobb Germany Award.
W ten sposób firma nagradza najlepszych współpracowników. W tym roku wyróżnieni to:
• Zdzisław Serafin,
• Rajmund Wocka – nagrodę odbierała córka Paulina,
• Drobwit – Wojciech Ciotucha i Krzysztof Bieniek.
Spotkanie w Dźwirzynie zbiegło się z imieninami Aldony van Krevel, były więc cudowne róże i „Sto lat” na stojąco.
Imprezę zakończył wieczorny bal, który był okazją do wręczenia Cobb Germany Award, licznych toastów, szampańskiej zabawy i wspomnianego pokazu sztuki barmańskiej. Tym, którym wieczór szumiał w głowie również następnego dnia rano, piękna jesień pozwoliła na spacer nad morze, gdzie morska bryza rozwiała resztki balu.
W tym miejscu zwykle umieszczam jakieś pocieszne podsumowanie. Tym razem złożę nietypowe życzenie wszystkim, którzy zajmują się Cobb-em 500 w Europie: Oby czym prędzej EU pozwoliła na powrót mączek mięsnych w paszach! Mam przeczucie, że gdy to się stanie, produkcja tego amerykańskiego ptaka gwałtownie wzrośnie, a jego ogromny potencjał w pełni się ujawni.
Piotr Lisiecki